Strona:Vicente Blasco Ibáñez - Gabrjel Luna.djvu/9

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

lucjonista pisze sonet, w którym zaklina ludy Europy, aby ścięły głowy swoim tyranom. Zacząć trzeba, oczywiście, od tyrana Hiszpanji. Za sonet ten „Audiencia criminal“ skazuje Ibaneza na sześć miesięcy więzienia. W rok później, zamieszany po śmierci króla Alfonsa XII w spisek republikański, musi uciekać do Paryża. W r. 1891 powraca, korzystając z przysługującego mu prawa amnestji. Teraz dopiero propaganda republikańska rozwija się „na całego“. Ibanez zakłada w Walencji pierwszy radykalny dziennik hiszpański „El Pueblo“. Na pismo to, od którego agenci ogłoszeniowi uciekają, jak od zarazy, i którego każdy prawie numer jest zajadle tępiony przez policję, łoży swoje ostatnie pieniądze. Redakcja mieści się w rozwalonej ruderze za miastem. Od szóstej wieczorem do trzeciej rano w przeciągu pięciu lat Blasco jest jednocześnie dziennikarzem, korektorem i zecerem, a od trzeciej rano zaczyna pracę, jako powieściopisarz. W mrocznej, olbrzymiej szopie, gdzie wieją wszystkie wiatry morskie i dokąd lada chwila mogą wtargnąć żandarmi królewscy, powstaje szereg najlepszych powieści regjonalnych, które dają mu olbrzymią popularność w Walencji.
W 1895 roku wybucha na Kubie powstanie przeciwko Hiszpanom. Ibanez pragnie, aby Kuba odzyskała niepodległość. „Jeżeli Ameryka Południowa — mówi na wiecach — już przed stu laty wyzwoliła się z pod naszej; opieki, to nie ma teraz sensu upierać się przy Kubie“.
Jednakże rząd madrycki jest innego zdania. Redakcja „El Pueblo“ organizuje w Walencji manifestacje przeciwko wojnie i werbunkowi żołnierzy.