Strona:Vicente Blasco Ibáñez - Gabrjel Luna.djvu/67

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Ten wściekły reakcjonista, człowiek o charakterze bezwzględnym i ostrym, teroryzował całą diecezję. Według Estabana, każdy, kto zajmował krzesło arcybiskupie, musiał być człowiekiem doskonałym. Nie wolno było krytykować ani jego, ani jego czynów. Ogrodnik udawał przeto, że nie słyszy podejrzanych szeptów kanoników i kleryków, którzy, paląc papierosy w altanie ogrodowej, mówili o wyskokach pana Inguanzo, oburzonego na rząd Ferdynanda VII, ponieważ rząd ten, obawiając się cudzoziemców, nie chciał ustanowić na nowo zbawiennego Trybunału Świętej Inkwizycji. Estaban martwił się bardzo, widząc upadek swojej ukochanej katedry. Dochody arcybiskupstwa i kapituły zmniejszyły się po wojnie bardzo. Stało się to, co się staje podczas powodzi.
Ustępujące wody porywają drzewa i domy; ziemia wygląda, jak ogołocona pustynia.
Katedra straciła swe uprzywilejowane stanowisko. Dzierżawcy, wzbogaciwszy się na koszt publicznego dobra, przekształcili się w obywateli ziemskich; wsie wyzwoliły się od feodalnego przymusu, tak jakby, przywykłszy do toczenia wojny, zapomniały raz na zawsze o obowiązkach wasala. Z drugiej strony ci złoczyńcy, parlamentarzyści, zniósłszy prawa suwerenne, zmniejszyli ogromnie dochody z dóbr kościelnych, zdobytych w czasach, gdy arcybiskupi z Toledo z hełmami na głowach szli na wojnę z Maurami.
Mimo to Kościołowi pozostał jeszcze znaczny majątek. Zachowywał on nadal swoją wspaniałość tak, jakby wogóle w międzyczasie nic nie zaszło, lecz Estaban w głębi swego ogrodu przeczuwał niebez-