Strona:Vicente Blasco Ibáñez - Bunt Martineza.djvu/19

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Jutro proszę napisać na maszynie bilet anonimowy do wiadomej osoby i powiedzieć w nim, że Rycerz o gorącem wejrzeniu a jenerał Martinez — to jedno.
Widząc pogodną obojętność nauczycielki, uznał, że ta niedyskrecja nie wystarcza i po kilku dniach odwiedził Dorę w szkole i wyjawił jej gwałtowne pragnienia, nadzieje.
— O, jenerale, jak mógł pan zauważyć biedną młodą dziewczynę!
Zdawało się, że zemdleje ze zdumienia, jakgdyby nigdy nie podejrzewała tej namiętności i dziwiła się z całą naiwnością, do której zdolna jest w udawaniu natura kobieca. Naprawdę zaś już od miesięcy zdawała sobie sprawę z uczuć bohatera i uśmiechała się wewnętrznie z jego nieśmiałych napomknień.
Napróżno Martinez mówił jej o swej miłości. Młoda nauczycielka potrząsała odmownie głową. Poważne obowiązki nie pozwalały jej brać lekko życia. Była uboga, musiała żywić i uczyć braci.
— Ożenię się z panią, — rzekł Martinez tonem dramatycznym, jakby stał wobec największego niebezpieczeństwa. — Pani zrozumie, że myślałem o tem, zanim zaczęłem z panią mówić. Pani jest panienką, osobą wykształcona, a ja bardzo cenię ludzi uczonych...
I dodał tryumfująco:
— Nie napróżno walczyliśmy podczas rewolucji. Nie napróżno wprowadziliśmy rozwody.
Dora nie podzielała jego entuzjazmu. Przestraszyła się bardzo i zaczęła drżeć na myśl o małżeństwie.
— Co za okropność! Pan chce rozwieść się z jenerałową! Mieć za wroga Guadalupę!