Strona:Verner von Heidenstam-Hans Alienus.djvu/368

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

w szklannych kinkietach. Na tle brunatno czerwonego mahoniu widniały emblemy wojenne, cyzelowane w złotych płytkach, zaś pośrodku stolika, z taflą zwierciadlaną tykał zegar z błękitną tarczą, przyozdobioną księżycem o ludzkiej twarzy, wykrzywiającym się zębiastym gwiazdom. Ze ścian spoglądały, obramione w ciemne listwy, portrety zielonawo-bladych mężczyzn w pudrowanych perukach, oraz czarno ubranej damy, z białą krezą i czepcem, która trzymała w palcach jaskrawo czerwony goździk. Złośliwe, chłodne spojrzenie jej szarych oczu biegło za patrzącym wszędzie, a po dłuższej chwili obserwacji zdawało się, że mruga oczyma.
Zmieszanie krewniaków wzrastało coraz to bardziej, to też za wybawcę uznali Olsona, który wrócił nareszcie i z pewnem namaszczeniem oznajmił, że wieczerza na stole.
Przeszli do jadalni o dwu kaflowych piecach, w których płonęły drwa. Wuj Didrik odmówił po cichu modlitwę, poczem zasiedli do stołu, na którym stał czteroramienny, srebrny świecznik, a Olson wniósł tacę. Była na niej zupa z krup, przypominająca lemiszkę, wino, które miano pić po pieczeni, oraz owoce, przeznaczone zazwyczaj w stanie świeżym na deser, tu jednak, przez suszenie, gotowanie i cukrzenie, na trzy sposoby zepsute. Hans wspomniał czasy, kiedy to jadał u Sardanapala marynowane liście różane.
— Jest to zupa słodka! — powiedział wuj Didrik. — Daje ona przedsmak deseru, podobnie jak zaręczyny przedsmak małżeństwa. Kocioł czarownicy jest, mój drogi, pierwowzorem kuchni szwedzkiej. Sądzą tutaj, że potrawa jest tem wykwintniejsza, im więcej posiada części składowych. Zresztą ten sma-