Strona:Verner von Heidenstam-Hans Alienus.djvu/195

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Bądź zdrów! Spotkamy się gdzieś jeszcze może,
Krocz, jako kroczysz pod prąd życia fali.
Lecz wiedz, że klątwy z ciebie ja nie złożę...
Walcz, ale żadna moc cię nie ocali!

Migotało mu jeszcze przed oczyma złoto. Zrozumiał teraz słowa staruchy, a lepiej jeszcze jej milczenie. Dostrzegł też nowe pułapki i zasadzki. Ale im groźniejsze chmury piętrzyły się nad nim, tem radośniej biło mu serce. Zwrócony do towarzyszki, powiedział:

— Porzucam ludzi mej własnej epoki,
Na świat zasłonę rzucam i odchodzę.
W przeszłość daleką zwracam tęskne kroki...
Rumakom woli własnej puszczam wodze!
Biorę ze sobą jeno piękno życia,
Którego żadna nie wydrze potęga,
Bowiem ja dzierżę je już od powicia,
A tam poniosę, gdzie twa dłoń nie sięga!