Strona:Verner von Heidenstam-Hans Alienus.djvu/133

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

młodych księży, oraz znaczna liczba czarno ubranych mężczyzn. Taki panował ścisk, że musiał zatrzymać się w progu. W tej chwili przemawiał właśnie z wielkim zapałem siwowłosy człowiek, w złotych okularach, z sinemi żyłkami na szyi, o bezbrodej, chłopięcej niemal twarzy. Za każdem zdaniem uderzał pięścią w skrzynię, na której stała trumna.
— Mam winnicę pod Frascati. Tam chciałem zostać pochowanym, ale nie wolno. Chciałem, by zwłoki moje spalono na stosie, ale nie wolno. Chociaż niewidzialne są moje łańcuchy, jestem niewolnikiem, aż do najdrobniejszych szczegółów, a jedyna rzecz czasów moich, jaką rozumiem, to żądza buntu.
Hans podał ojcu Paviani papiery ponad głowami zebranych i, korzystając z momentu ciszy, przerwał mówcy.
— Ten pan — zawołał — powinien nosić długi, czarny surdut, a zostać pogrzebiony w gadatliwych, pozbawionych humoru i ostrza, napisach grobowych naszego wieku! Wiedza jedynie posiadła wolność. Obmyślmyż karę dla samych siebie w formie pochodu pamiątkowego ku czci owych stuleci, które dawały człowiekowi prawo bytu. Trumnę tę poniesiemy przez ulice i Rzym cały zmusimy do oklasków.