Strona:Urke Nachalnik - Żywe grobowce.djvu/83

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Dla takich jak ja, w życiu niema róż ani słońca.
Siedziałem teraz spokojnie w celi. O Adeli zupełnie już nie myślałem. Natomiast myślałem o Elci.
Po ostatniem widzeniu obawiała się już przychodzić do mnie, przynosiła więc tylko wałówki. Gdy i tego nie przyjmowałem, przestała nalegać. Teraz, gdy dowiedziała się, że mnie zamknięto w celi i że cierpię głód, znów zaczęła mi na nowo dostarczać wałówek. Wstyd mi było coprawda je brać, ale czego człowiek nie czyni, gdy żołądek domaga się swojej daniny za wszelką cenę. Co to będzie — jest dla niego zupełnie obojętne.
Kika razy otrzymałem od niej „grypsanki“ dobrze ukryte w chlebie. Chciałem ją pocieszyć, więc odpisywałem na jej gorące listy i wysyłałem te odpowiedzi oryginalnym więziennym sposobem.
Cela moja mieściła się w rogu na trzeciem piętrze lewego skrzydła Czerwoniaka, przy samym parkanie. Ugniatałem z świeżego chleba małą kuleczkę, umieszczając w środku gryps; Elcia w wolnych od pracy chwilach spacerowała tam i zpowrotem za parkanem. W odpowiedniej chwili rzucałem więc przez kratę kuleczkę, a ona podnosiła ją i oddalała się.
Pewnego razu, chcąc jej dać dowód, że ją kocham nad życie, napisałem gryps własną krwią. Skaleczyłem szkłem palec i słomkę wydobytą z siennika maczałem we krwi; tak napisałem list.
Mimo wszystko nie przestałem nalegać, by zerwała ze mną; jednakże nie usłuchała mnie i przychodziła jak dawniej.
Pewnego dnia podczas przechadzki więziennej spacerował ze mną jakiś pan. Ubrany był w żakiet i czarne spodnie, na głowie miał twardy kapelusz. Domyślałem się, że musi to być jakiś uprzywilejowany więzień, którego nie przebrano jeszcze w tradycyjny mundur tego domu.
Przy okazji, gdy dozorca nie widział, zagadnąłem go.
— Kiedy pana przyprowadzili?
— Wczoraj, — odpowiedział, a potem dodał: — Jestem adwokatem.
Popatrzyłem na niego uważnie myśląc: Czyżby i adwokaci już siedzieli w więzieniu?
— Za co pana aresztowali?