Strona:Urke Nachalnik - Żywe grobowce.djvu/32

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

mieckiem więzieniu, gdzie siedziałem skazany na dziesięć lat „Zuchthausu“, była o wiele przyjemniejsza.
Nagle księżyc schował się. Znalazłem się w ciemności. Żal i strach ogarnął mnie jednocześnie. Zerwałem się z łóżka i skoczyłem do drzwi. Uderzenie głową o żelazne drzwi mojej celi uprzytomniło mi, że się stąd nie wydostanę. Począłem tłuc głową o ścianę. Co robić? Co robić? — wołałem w rozpaczy. — Sześć lat ciężkiego więzienia zamiast spodziewanej wolności! Zbudziło się we mnie uczucie buntu. Czy sędziowie myślą, że więzienie mnie poprawi? Zemszczę się za to, że mnie tak srogo ukarali. Dlaczego sędziowie zapominają o tem, że popełniałem przestępstwa pod wpływem okoliczności? Padłem ofiarą otoczenia i stosunków. Stałem się złodziejem z różnych motywów i przyczyn, które czyhały na mnie zdradziecko z każdego kąta. Czy mogłem nie uczynić tego, co uczyniłem? Wychowanie, wpływy uboczne; wszystko stało się tak, jak się stać musiało. Zresztą było to moje „kiszmet“ czyli przeznaczenie. O, gdyby mi tak przebaczono i gdybym odzyskał wolność, napewno więcej nie wróciłbym do więzienia. Wróciłbym natomiast do tego społeczeństwa, z którego mimo wszystko pochodzę. Czy to samo społeczeństwo nie ponosi poniekąd winy, że stałem się zbrodniarzem?
Filozofowałem sam ze sobą coraz głośniej. Dopiero teraz uświadomiłem sobie całą grozę sytuacji, w jakiej się znalazłem. Dozorca, zwabiony mojemi okrzykami, zastukał do drzwi wołając, bym się natychmiast położył. Nie było co się sprzeciwiać, więc położyłem się, ale zasnąć nie mogłem. Leżałem z otwartemi oczyma wpatrzony w sufit. Myślałem, co Elcia teraz porabia? Zpewnością i ona nie może zasnąć i rozpacza jak ja. A może leży sobie przy innym i wcale o mnie nie myśli? Nie, to niemożliwe, — zacisnąłem pięści na samą myśl o tem. Ach, żebym tak teraz został wypuszczony, — fantazjowałem sobie. Zakradłbym się pocichu do jej pokoju i zobaczyłbym, co ona porabia. A gdybym tak znalazł obcego przy jej boku, — to co? Zamordowałbym bez wahania ich oboje, — odpowiedziałem sobie w myśli.
W swojej chorobliwej wyobraźni widziałem już siebie zakradającego się na czworakach do jej pokoju z nożem w rę-