Strona:Urke Nachalnik - Żywe grobowce.djvu/240

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Urke zawsze sobie poradzi. To wszystko, co widzisz, to z dawnych lepszych czasów, rok dwudziesty, dwudziesty pierwszy, kiedy to „buce“ jeździły z Ameryki do Polski. To było życie! Nie było dnia, aby nasza paczka nie zarobiła kilku tysięcy dolarów. Później już „obcięli“ się i policja odprowadzała buców na miejsce. Teraz to jest gorzej: blat, co szedł dawniej z tajniakami, teraz już z nimi nie daje się zrobić; ale jeszcze z forsą wszystko można. Zasypiesz się, to blat kaucja i jesteś znów na wolności. No, siadaj przy stole, nie wstydź się, jesteś u siebie w domu. Mania, krzyknął na żonę, — podajno wiesz już co...
Na stół wywędrowała z kredensu wódka, wino, różne zakąski, których nazw nie znałem. Po wypiciu jednej kolejki zawołał:
— Idź, brachu, do drugiego pokoju, jest tam łazienka, wykąp się elegancko i ubierz się. Tam wszystko już masz.
Zawahałem się i nie ruszyłem się z miejsca. Żona jego jedna k zaczęła mnie prosić, tłumacząc mi, że tak być ubranym nie wypada i t. d.
Gdy wyszedłem z łazienki, oboje chwycili mnie pod ręce i posadzili przed wielkiem lustrem. Wygląda teraz jak lord! — zawołała żona. Wszystkie panny się w tobie zakochają, zapewniał Brytan. Po chwili już swobodnie usiadłem przy stole i podano smaczny i obfity obiad.
— Co masz zamiar robić ze sobą? — zapytał Brytan nie patrząc na mnie.
— Postanowiłem rzucić to życie i rozpocząć życie uczciwego człowieka.
— Mania, — krzyknął Brytan na żonę — podajno termometr, Nachalnik ma zapewne gorączkę. Chodźno tu! Ha, ha, Nachalnik i uczciwy człowiek! Och, nie wytrzymam!
Wybuchnął śmiechem, poczem zerwał się od stołu, przyłożył mi rękę do czoła i z nów zaczął zataczać się ze śmiechu.
— Czego ty się tak śmiejesz? — zawołałem zdenerwowany. — Dla ciebie fach złodziejski jest wymarzony, masz więcej szczęścia jak rozumu. Kradniesz już od dziecka, a w więzieniu siedziałeś — czy ja wiem ile? Chyba parę tygodni. Ja nie mam takiego szczęścia jak ty. Od chwili