Strona:Urke-Nachalnik - Gdyby nie kobiety.djvu/97

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wać u drzwi. Zamek rychło ustąpił i fanek znalazł się na korytarzu. Nocna lampka słabo oświetlała łóżko, na którym leżała kobieta. Dreszcz przeszedł mu po ciele. Kobietą tą była Aniela.
Przez dłużczą chwilę Janek nasycał się jej widokiem. Aniela oddychała lekko i twarz jej wzbudziła w nim uczucie, jakgdyby spoglądał na bóstwo, a nie na żywą istotę.
W pewnej chwili uczynił krok w tył, jakgdyby chciał uciec stąd, niespostrzeżony przez nikogo. Ale w tej chwili Aniela przekręciła się na drugi bok. Krew uderzyła mu do głowy z taką siłą, że musiał się oprzeć o ścianę, by nie upaść. W net jednak opanował się. Usta jego szeptały czule:
— Anielo!. Jedyna!., Najdroższa!..
Zbliżył się do łóżka i wpił oczy w śpiącą kobietę. Doznawał teraz takiego uczucia, jakgdyby włamywał się do kasy, pełnej pieniędzy, z tą różnicą, że z kasy mógł zabrać, ile chciał..
Janek żałował już że się zakradł do Anieli. Bał się, że nerwy jego nie wytrzymają.
Janek stał jak przykuty do miejsca. Aniela spała spokojnie nie czując na sobie płomiennych spojrzeń mężczyzny, który wzrokiem obejmował jej ciało. Aniela przyciągała go, jak magnes, a jednokrotnie nie dopuszczała do siebie.
— Trudno, niech się dzieje wola boska — pomyślał nieśmiało. Walka, jaką staczał ze sobą, była najsilniejszą w jego życiu! I zwyciężył.
Złe myśli pierzchły, jak zmory nocny, i w sercu jogo zbudziły się szlachetne uczucia. Spoglądał też na ukochaną zupełnie innym wzrokiem. Cicho szeptały jego usta:
Nie. Nigdy. Jestem podły, nikczemny, ale ciebie, najdroższa. nigdy nie skrzywdzę.