Strona:Urke-Nachalnik - Gdyby nie kobiety.djvu/62

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

„Zimna kokota“ naraz zerwała się z miejsca i zawołała:
— Niech pan nie sądzi, że jestem głupsza od pana. Od pierwszej chwili pana przejrzałam. O, gdyby nie kapusie, których nigdzie nie brak...
— Co byłoby? — ironizował Szczupak.
— Gdyby nie Andrzejczak, który tu siedzi za ścianą i pana strzeże, byłabym ja zwyciężyła, a nie pan!... O własnych siłach niczego nie jesteście w stanie zdziałać. Jesteście mądrzy i genialni przy pomocy donosicieli. Jakże panu nie było do twarzy z miną zakochanego.
Szczupak aż zsiniał z oburzenia. Na twarzy jego ukazały się czerwone plamy.
— Domyślam się — ciągnęła dalej „zimna kokota“ — że pan za chwilę wyda rozkaz aresztowania mnie, ale niech pan nie sądzi, że to się panu tak łatwo uda.
Ale oto, niespodzianie we drzwiach ukazał się Andrzejczak, który wyczuł, że dłużej mu nie wolno zwlekać. Słyszał za ścianką, jak „zimna kokota“ wymawiała jego nazwisko, nie mógł tylko pojąć, skąd ona to wszystko wywęszyła.
— Dobry wieczór — ukłonił się Andrzejczak.
— Dobry wieczór, panie przodowniku — odparła „zimna kokota“. — Proszę, niech pan siada. Z panem chętniej u cięłabym flircik, niż z tą...
Nie dokończyła Ale za to Andrzejczak ofuknął ją:
Stulpyszczek!
— Oho! I pan dziś jest taki ostry? — roześmiała się.
— Jesteś aresztowana! — oświadczył twardo Andrzejczak.
— Chodź ze mną.
— A możebyśmy tak razem trochę wypili — iro-