Strona:Urke-Nachalnik - Gdyby nie kobiety.djvu/34

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Na kim chce się pani zemścić i w jaki sposób?
— Jeszcze nie mam dokładnie opracowanego planu. Nad tym musiałabym się zastanowić. Oni są zbyt przebiegli i chytrzy, by ich łatwo można było przyłapać. Mam wrażenie, że pan, panie komisarzu, niejednokrotnie mógł się o tym przekonać. I pan zapewne był pewny, że w Zakopanem wszystko pójdzie, jak po maśle, a jednak...
Roześmiała się. Komisarz wyczuł z jej śmiechu zadowolenie. Odezwał się:
— Jak widzę, pani jest o wszystkim dobrze poinformowana.
— Oho!...
— O czym pani jeszcze jest tak świetnie poinformowana? — zapytał komisarz Szczupak. — Jestem tego bardzo ciekaw — dodał poufnym tonem.
— Sądzę, że na dziś starczy. Innym razem znów panu coś powiem. Niech mi pan lepiej powie, czy chce pan skorzystać z mojej słabości i żądzy zemsty nad tym, którego kochałam, oraz z mojej przyjaźni?
— Czy Dani to mówi poważnie?
— Dziwi mnie pańskie pytanie.
— Bo my jesteśmy z zasady w takich wypadkach powściągliwi i ostrożni — wyjaśnił Szczupak
— Pewnie — uśmiechnęła się „Zimna kokota“.
— Co oznacza pani tajemniczy uśmiech? — poczuł się Szczupak dotknięty.
— Pan chce za jednym razem więcej dowiedzieć się, niż można.
— Musze wiedzieć o wszystkim, do czego obowiązuje mnie stanowisko urzędowe.
— I o niczym więcej? — uśmiechała się teraz do niego kokieteryjnie.
— Pani od pierwszej chwili przemawia do mnie dwuznacznikami.
— A pan do mnie — nie?