Strona:Urke-Nachalnik - Gdyby nie kobiety.djvu/32

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— I Wołkow, komisarz policji, pozwolił sobie na to?...
„Zimna kokota“ zmierzyła go ironicznym spojrzeniem od stóp do głowy i rzekła:
— Czy komisarz policji nie jest samcem?
Szczupak w duchu rozmyślał nad wyznaniem przybyłej. Niejednokrotnie przekonywał się w czasie długiej praktyki policyjnej, ile usług kobiety oddały policji w walce ze zbrodnią i przestępstwem. Małoż to razy wysłuchiwał zeznań żon czy kochanek przestępców, które ujawniały kryjówki poszukiwanych zbrodniarzy? Dlaczegóżby „Zimna kokota“, która, jak twiedzi, była kochanką herszta bandy, miała nie przysłużyć się w wytropieniu tej szajki? Taka może więcej potrafi od całej brygady konfidentek.
Po klęsce z Adą w Zakopanem, komisarz Szczupak zrezygnował z usług konfidentek. Bolał nad losem Ady, wobec której nie był obojętny.
Obserwując „Zimną kokotę“ Szczupak w duchu przyznał, że Wołkow miał gust...
„Zimna kokota“ była w okresie najbujniejszego pokwitania kobiecego.. Po smutnych przeżyciach od zyskała równowagę duchową i fizyczną. Bajgełe opiekował się nią, jak rodzoną córką. Czarowała wszystkich swoją urodą i kobiecością. Znała swoją wartość i nie ulękła się decyzji ludzi nocy, którzy powierzyli jej misję uczynienia Szczupaka powolnym narzędziem.
Nie trzeba było jej udzielać pouczeń, jak winna zabrać się do roboty. Złodziejką nigdy nie była. Natomiast niejednokrotnie wypadało jej w życiu wypróbowywać na opornych mężczyznach swojej siły kusicielskiej. Ten proceder stał się u niej z czasem grą hazardową. Im obojętniejszy był wobec niej mężczyzna, tym silniej dążyła do jego zdobycia. Wyczuła, że ze Szczupakiem sprawa nie pójdzie tak gładko.. Widziała w nim twardy orzech do zgryzienia. Szukała jego