Przejdź do zawartości

Strona:Urbanowa.djvu/15

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

w równych odstępach wyśpiewywał z za pieca: Gloria! Gloria in excelsis Deo![1]
I znowu:
Gloria! Gloria in excelsis Deo!
Co do dyabła, ten ani na chwilę nie stracił rezonu[2]; ale, stanąwszy przed królem Herodem, uderzył w podłogę wielkim czarnym drągiem i, brzęknąwszy łańcuchem, zaryczał:
»Zaklinam cię, przeklinam cię przez ten kij dębowy!«...
Na widzach zrobiło to piorunujący efekt[3], a monarsze przywróciło straconą równowagę umysłu. Ponieważ zaś Józka, pokojówka, i młodsza z drugiego piętra odciągnęły tymczasem Urbanową na stronę, przedstawienie odbyło się szczęśliwie, aż do tej stanowczej chwili, kiedy król, ścięty kosą śmierci, opuszcza na ramię ukoronowaną głowę, a dyabeł nadziewa go na widły mówiąc:

»Królu Herodzie! Za twe zbytki
Pójdź do piekła, boś ty brzydki!«

.....................


Od owej szopki to i owo zmieniło się u nas.

  1. Chwała Panu na wysokościach! (łac.)
  2. Tu: przytomności.
  3. Wrażenie.