Przejdź do zawartości

Strona:Upominek. Książka zbiorowa na cześć Elizy Orzeszkowej (1866-1891).pdf/376

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
URYWEK
Z OPOWIADANIA MEGO PRZYJACIELA.


Po kilkonastoletniej wędrówce po rozmaitych krajach wróciłem znowu do roli, na której, skończywszy szkołę rolnictwa, zacząłem już był pracować, i której odbiegłem, porwany wraz z wielu innemi nadzieją i wiarą, że nadeszła chwila ziszczenia tego, o czem marzyliśmy i czegośmy pragnęli gorąco. Los wypadł mnie ciężki. Zabrano ojcowiznę moją, i zmuszony, jako prosty robotnik pracować na własne życie, wycierałem rozmaite kąty i nie z jednego pieca chleb jadłem. Poznałem wówczas z doświadczenia czarną stronę życia ludzkiego i stosunków społecznych.
Wróciłem do roli dlatego, że otrzymawszy po ciotce mały spadek pieniężny, mogłem na nowo zająć się samodzielnie rolnictwem, do którego czułem i upodobanie i uzdolnienie. Upatrzywszy więc w podkarpackich stronach mały folwark odpowiedni, ułożyłem się z właścicielami onego o długoletnią jego dzierżawę.
Miałem w tym czasie lat około czterdziestu, byłem więc — jak mówiono — w sile wieku. Mniemano też powszechnie w okolicy, że pójdę za przykładem innych dzierżawców kawalerów, którym dzierżawa służyła za szyld jeno, a którzy zajmowali się właściwie poszukiwaniem panien posażnych, ażeby w ten łatwy sposób zostać obywatelami — jak się wyrażali — to jest właścicielami większych dóbr ziemskich. Panny okoliczne, zwłaszcza zbliżające się do mego wieku, cieszyły się, że przybył jeszcze jeden konkurent. Zawiodłem jednak te rachuby. Wprawdzie chciałem być także obywatelem, ale obywatelstwo pojmowałem inaczej, niż sąsiedzi moi: uważałem je jako służbę publiczną, która wymaga pracy istotnej, wytwórczej i pożytecznej dla ogółu. W mojem przekonaniu taka praca tylko mogła się nazywać pracą obywatelską, i ona tylko dawała prawo do obywatelstwa.