Nigdzie też wydatniej nie występuje naturalne prawo walki o byt. Pominąwszy fakta zdobyczy zbrojnych, przed kilku jeszcze wiekami nie było na świecie języka angielskiego; a ileż to on na drodze pokojowej, handlowej, emigracyjnej, języków pochłonął, ile chłonie dotychczas, rozsiadając się w pięciu częściach świata, niektóre pod wyłączne swe panowanie zagarniając. Ileż to prawodawstw narodowych wyrugował, jak shołdował sobie, mniej lub więcej przysłonięty kodeks francuski; ile żywiołów towarzyskich, literackich tego narodu przeszło w tok literatur obcych, ze szkodą ich pierwiastków własnych, pogłębionych lub unieruchomionych. Co to ma znaczyć znane wyrażenie: les Français du Nord? Czyż mamy mnożyć przykłady; każdy aż nadto przekonany jest o dążnościach dzisiejszego wieku do ujednostajnienia cywilizacji.
Jednakże ten prąd ogólno-cywilizacyjny, wrogi organizmom słabym, jest synonimem tego, co nazywamy postępem, kosztownym, ale nieustającym i nieuniknionym. Plącze się gdzieniegdzie przekonanie, przez Vicona jako teoremat metafizyczny postawione, że nic nowego pod słońcem, że wszystko obraca się w kółko; co byłoby zaparciem postępu ogólno-cywilizacyjnego, z pozostawieniem cywilizacji szczegółowych, które chwilowo błyszczą i nikną. Jużciż niezaprzeczenie, że po zagaśnięciu pochodni wielko-cywilizacyjnej, jaką była grecka i rzymska, musi zapanować chwilowy mrok, ale czy na długo, i czy nie jest on zapowiedzią jeszcze większego blasku?
Powszechnie wieki średnie nazywano wiekami barbarzyństwa w porównaniu z epoką rzymską. Nic bardziej płytkiego i fałszywego. Nawet w najciemniejszym wieku X., jedno z drugiem wziąwszy, więcej było po Europie rozsianych ziarn cywilizacji niż za Augusta lub Antoniusza. W zamian za wykwintną literaturę i sztukę, przychodzi mnóstwo wynalazków pożytecznych, wcale albo mało znanych świetnej starożytności, jak: młyny, zegary, szyby, dzwony; powstają szkoły, nietylko po wielkich miastach, jako zabawka magnacka, ale wszędzie przy kościołach i klasztorach; mnożą się rękopisy czytelniejsze i wogóle kształtniejsze od starożytnych; baronowie nie umiejący czytać trzymają kanclerzy i pisarzy, którzy wygotowują ich niezliczone przywileje i rozporządzenia; wykwita nowa poezja, studja i klasyfikacje roztwarzają zaczątki umiejętności przy pewnej metodzie, stanowiącej przedbłysk ducha nowoczesnego. Wkracza zwłaszcza zgoła nieznane światu starożytnemu uczucie: miłosierdzie, i iści się w postaci rycerzy błędnych, przytułków, szpitali; niemoc i słabość zyskują obowiązkową opiekę, i t p.
Jeżeli zatem w biegu czasów powtarzają się nawet zjawiska historyczne, to powtarzają się z odmianami świadczącemi, że oprócz przyczyn powtarzania opartych na tożsamości natury ludzkiej, istnieje przyczyna nieustającego postępu: mogą więc cywilizacje pojedyńcze wznosić się, słabnąć i upadać (i historja wytłómaczy nam: dlaczego?), niemniej doskonalą się nieustannie narzędzia cywilizacji ogólnej, a jakiekolwiek pewna społeczność na drodze porzuci, znajdzie się zaraz inna, która je podniesie i przystosuje, tak, iż społeczności te, według słów starego poety: quasi cursores vitae lampada tradunt. Tego prawa ludzkości, w którem względny postęp cywilizacji szczegółowych, przypuszczający upadek, kojarzy się z bezwględnym postępem cywilizacji ogólnej, nie wykryje etnologja: ono jest udziałem historji.
Z tego prawa nieustannego postępu cywilizacji, wykrytego przez historję, jaki się wyprowadza wniosek, co do jej stosunku z ludzkością? Widzieliśmy, że historja nie ma co robić tam, gdzie ludzkość nie przekroczyła granic życia zwierzęcego. Przypuścić też możemy, że przy ciągłym postępie ludzkość urządzi
Strona:Upominek. Książka zbiorowa na cześć Elizy Orzeszkowej (1866-1891).pdf/295
Wygląd
Ta strona została przepisana.