Strona:Upominek. Książka zbiorowa na cześć Elizy Orzeszkowej (1866-1891).pdf/101

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

O, jakże wówczas to piękno człowieka
Wielkie, gdy zdołał dziką skruszyć dumę,
Gdy dziś, jak dawniej, na nowo docieka,
Lecz wyniosłości zdeptał w sobie dżumę,
Głoszącą: Nie znam, a więc niema ducha!
I zaczął wierzyć, że ten, co, jak dziecię,
W nieznane niebo ogniem wiary bucha,
To równą gromom świat ten mocą gniecie.
O! jakże piękny, kto się rozmiłował
W bliźnim, aż zdołał, wbrew próbom bez końca,
Tem czemś nieznanem, co w piersi przechował,
Zdziwić świat, porwać, odkryć nowe słońca,
Wypromienione z spółwiedzy, z spółwiary,
Wżdy nieuchwytne, dobre jednak — dary.

Tu rzekną jedni: Duch twój nie ma bytu,
To tylko mrzonki rozkiełzanej postać;
I rzekną inni: Duch prawdy z błękitu
I z nim my chcemy aż do śmierci zostać.
A więc ci pierwsi, co tak nieomylni,
Czemuż nie mówią, skąd ten ruch w ich głowie,
Którym tak wielcy, a tacy bezsilni?
Bo, że jest, wiemy, lecz czem jest, któż powie?
Czemuż ci drudzy, co pełni są wiary,
Przecząc przeczeniu, połamali skrzydła,
I nie są więksi, niż dawne Ikary,
I na duch badań włożyć chcą wędzidła;
I w rozdwojeniu trwa tajemnie życie:
Więc gdzie rdzeń prawdy, tu? czy tam w błękicie?

A wszakże bez nas prawdy-by nie trzeba,
A wszakże bez nas nie wstałyby waśnie,
Aniby chciał ten: atomów — ten: nieba,
Aniby żyły nauki lub baśnie;
Ani ruch wieczny nie wiedziałby o tem,
Że tych drgań jego jest jakaś przyczyna,
A jeśli tak jest, to pozwólcie lotem,
Co z wiary w bóstwo ku niebu się wspina
Lecieć bez końca i wierzyć bez końca!
A tym, co w ziemię zapatrzeni — dążą,
Pozwólcie badać, stwarzać nowe słońca;
Prawdy ich nowe ich samych powiążą,
Aż je pozrywa wieków nawałnica,
I bodźcem znowu będzie — tajemnica!?


Lwów.Teofil Szumski.





89