Strona:Tytus Czyżewski - Władysław Ślewiński.djvu/15

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

danie im na obrazie owych właściwości fizycznych: materji, ciężaru i gęstości.
Ślewiński nie naśladuje, malując, ale tworzy obraz, któremu zapomocą form i kolorów daje życie i identyczność odrębną samą w sobie.
Światło w jego obrazach jest pierwszorzędnym czynnikiem, mimo że nie jest światłem «rembrandtowskiem», przenika ono malowane bryły, przepajając i przenikając formę, promieniuje z niej, świecąc. Odważę się porównać jego martwe natury z martwemi naturami Chardin’a.
Nie będzie to dla sztuki Ślewińskiego obrazą, ale przeciwnie — chlubą, jeśli ośmielę się twierdzić i to stanowczo, że Ślewiński studjował Chardin’a latami z wielkiem zrozumieniem i premedytacją. Widziałem dawno, na jednej z wystaw w Polsce, Martwą naturę Ślewińskiego, gdzie dominująco ciążyły światłem jabłka czerwono-bronzowe, o formie ciężkiej i gęstej. W kilka lat potem, przechodząc salami Muzeum Louvre’u, stanąłem przed Jabłkami Chardin’a, i w jednej chwili przyszły mi na myśl owe jabłka z obrazu Ślewińskiego. Jabłka Ślewińskiego nie są naśladowaniem Jabłek Chardin’owskich, ale indywidualnem zrozumieniem głębokiej idei malarskiej Chardin’a, jednego z największych malarzy światła.
Tę wielką tajemnicę wydobycia światła w obrazie, bez efektownego i kłamanego «światłocienia», świetnie umiał też zastosować Ślewiński, nietylko w martwych naturach, ale i w krajobrazach.
Jego Widok Białego Dunajca w Poroninie świecił światłem materji, a nie kolorów. Często nawet kolor czarny na jego obrazach, położony płasko i matowo, świeci bardziej, niż najkrzykliwsze zestawienie barw. Ten właśnie sposób wydawania i tworzenia światła na obrazie zapomocą materji, a nie światłocienia lub przejaskrawionych kolorów, zbliża tak bardzo Śle-

13