Strona:Tytus Czyżewski - Pastorałki.djvu/30

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
PASTORAŁKI
(Misterjum)

Było to czasu onego
z Betlejem miasta lichego
rozeszły się takie wieści
że Józef cieśla ubogi
gości prosi w swoje progi
oto Marja Jego miła
w szopie Dzieciątko powiła
i schodzili się ludkowie
Jego bracia kumotrowie
schodzili się dziwili się
i dzieciątku patrzeli się
a Józefa nie stać było
aby złotem im świeciło
ani pańskich szat nie mieli
ani łóżek, ni pościeli
ni pierzynki, ni poduszki
ni kołyski, ni pieluszki
w żłobie siano położyli
i tam swe Dziecię uśpili
aż wnet od wieczornej zorze
słońce, co już nie gorze
od gór w niebo zawróciło
dach stajenny ozłociło
i wnet z nieba białopióre
srebrnych synogarlic chóry
aniołowie się zlatują
i Dzieciątku usługują


Gabrjel (o złotych skrzydłach)
Marjo możeś zmęczona

możeś czuwaniem zemglona
spocznij, a ja ukołyszę
ja Dzieciątko uciszę

Michał (o srebrnych skrzydłach)
może co potrzeba Pani

może miodu dla Asani
a ja ze śpiżarni, z nieba
każę przynieść co potrzeba

Serafin (o ognistych skrzydłach)
mamy w niebie i muzyki

i wesołe pacholiki
niechaj przyjdą, niech zagrają
i was tutaj zabawiają

Chór Aniołów (do siebie)
zanim słońce się obróci

niech kilku do nieba wróci
by przynieść spyżę Królowi
aby służyć Jezusowi

(Serafiny, Aniołowie
święci Archaniołowie
wiją złoto w motowidła
rozłożyli białe skrzydła