Strona:Tymoteusz Karpowicz - Odwrócone światło.djvu/228

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
kopia artystyczna

PODWÓJNA GWIAZDA PORANKU
patrz pod górę wysokiego poranku i wyżej
aż prześcigniesz każdą możliwość zdziwienia i obłe
oko twoje
oprze ci się daleko poza własnym zmysłem i pierwszym
powietrzem
teraz zawołaj kota snu z pęcherzem nieczystości
w białych zębach
otwarto nas wychodźmy z wszystkich barw i oczu naraz
wzrok zlistnia się szeroko jest w listowiu tlenu ptak
porusza
nasz śpiew od środka to ta gwiazda dzienna zaciska
na przełaj
oddech na wysokościach z alleluja strzały wniebowzięte
mgnienie nieba

a buty co dwukrotnie w śnie mnożyłeś poprzez siedem
innych kotów
zostaw bo noga z bajki nam zawadza zbyt o ziemię
zachodzoną
w skarabeuszu potu po cholewy pełno od wysiłku samych
pięt
ten marsz jedynie czesze się pod górę z samych włosów
światła

patrz w zarastającą powiekę korzenia i niżej
aż nie dopadniesz niczego oprócz sypkich plew nocy
odwianej od jej ziarna głębiej jest też światło jest
najwyższa gwiazda poranku z pomylonym kierunkiem