Strona:Tymoteusz Karpowicz - Odwrócone światło.djvu/218

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

na zewnątrz już sterylne odbij szybko gorzej z wzrokiem
który bez ciemienia lata na potrzeby światła co milę
na lewy kolor chromatycznie kuca na co ci zza barwy
już go dopadają sangwiną i nagle przyssani
roją się od niuansów i pchają w tę kaszę
siedem rozdroży tęczy aż zaocznych o wtedy zamykaj
szybko siebie bez źrenic niech już to przepada
co z oczami wypadło na ziemi szybko proś edypa
rzędu który do tej pory grał godzinki na lasce po flecie
dwurzędowym niech się cofnie za plecy i ślepnie
do przodu