Strona:Tymoteusz Karpowicz - Odwrócone światło.djvu/18

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

kopia artystyczna

CZYHANIE
w stogu zapachu przekrwiona szpilka goździka
międzypalcowe zaspy szczegółu to co w głąb przesuwa
woń brzegu jest jak kalekie prowadzenie
podszewki na wyłogi a więc równowaga
załamanego nieodnalezienia w jego środku
ciągła niechęć powierzchni tak jakby kichanie
mirry na zastawy niedrożnego nosa
jeszcze sprzed węchu a na stogu
lekki porost zamiaru aby stracić
szybko odnalezione za i w przerwach
rodzić ciągłość bez punktów w samych drzazgach
kłaść powietrze na piórkach goździka
już w zapalcowe chowane jeśli szczegół
wygłupi się i krzyknie jestem a za płciowo
trzeba szybko o nim nie pomyśleć i w tym zaklepaniu
starać się nic nie złożyć niech to puste jajo
pociera swoje brzegi z uczuciem przedwcześnie
otwartego sromu bo czyhanie jest jak wszystkie
świata nieobecności ma swój stół i mięsa
i gonione sosy ale chwycić tu za łyżkę
znaczy mieć rękę nie z tej ziemi i język bez węzła