Strona:Tymoteusz Karpowicz - Odwrócone światło.djvu/136

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

na kąkolach jak z nut
i bieganie rozkłada kostki
na cudownej pięciolinii z dwóch
staccato i symfonietka
docierają głos na obrożę
błyszczy wyślizgany dźwiękami
przełyk piccola a skrócone
wydanie wycia brzmi
zupełnie przyjemnie spod lady
coraz gęściej wybiega rzadkość

twarz wypróżnia się to jasne
talerz odwrócony do
zlewu ze sztućcami
i resztką języka a w gipsie
powstaje wypuklina skacze
na niej podtaczana noga
głosu tak już dalekiego
że w sobotę przychodzą
z rezurekcji zmartwychwstali
od poniedziałku