przez A. Ross Johnsona, wprawdzie już latem 1954 r. kierownictwo RWE miało jakieś nieformalne informacje o istnieniu „wysokiego rangą” uciekiniera z Polski, ale dopiero w drugiej połowie sierpnia zaczęło zastanawiać się nad wykorzystaniem go, a materiały z CIA otrzymało jeszcze później. Wieczorem 17 września Jan Nowak-Jeziorański, szef Sekcji Polskiej RWE w Monachium (oficjalna nazwa brzmiała wówczas Głos Wolnej Polski), otrzymał — prawdopodobnie przez przypadek, a na pewno przedwcześnie — przesyłkę z Nowego Jorku zawierającą taśmę magnetofonową. Poszedł z nią do studia i odsłuchał w towarzystwie dyżurnego reżysera Jana Jasiewicza i dziennikarza Zbigniewa Błażyńskiego, obecnego w gmachu mimo późnej pory: „Oniemieliśmy z wrażenia — pisał we wspomnieniach — gdy z głośnika popłynęły pierwsze słowa: «Mówi wysoki urzędnik polskiego Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego»”. Choć wypowiadający je nie przedstawił się, z wypowiedzi wynikało w sposób oczywisty, że jest to osoba, która dużo wie o reżimie i jego ludziach. Następnego dnia rano Nowak-Jeziorański dostał jednak dwie depesze z nowojorskiej centrali RWE, w których zakazywano mu, aż do chwili otrzymania instrukcji, robienia jakiegokolwiek użytku ze „specjalnej taśmy”, która do niego dotarła i nakazywano traktowanie jej jako „całkowicie poufnej”. Jednocześnie dyrektor rozgłośni monachijskiej, Richard Condon, na wszelki wypadek zabrał taśmę.
Treść jej już jednak znało kilka niewtajemniczonych dotąd osób, a Nowakowi-Jeziorańskiemu podano nawet nazwisko owego „wysokiego [rangą, bo nie wzrostem] urzędnika”. 21 września po wstępnych rozmowach z kilkoma osobami z zespołu Jan Nowak-Jeziorański napisał obszerne memorandum do Paula Henze, który był jednym z oficerów CIA oddelegowanych do pracy w RWE. Szef polskiej sekcji stwierdził, iż „Mr. S” jest „najważniejszym defektorem z Polski od ucieczki Mikołajczyka w 1947 r.” i „jedyną obecnie osobą na Zachodzie, która posiada intymną [intimate] wiedzę o głównych tajemnicach reżimu”. Jest to, pisał dalej, „złota okazja” [golden opportunity], aby zarówno „podbudować wpływy naszej stacji”, ale, przede wszystkim, osłabić morale ludzi reżimu i pokazać Polakom, że system komunistyczny oparty jest na strachu i przymusie. Biorąc to pod uwagę, dla RWE i Głosu Ameryki „życiowe znaczenie” ma otrzymanie „pełnego dostępu” do Mr. S. oraz umożliwienie wypytywania go i nagrywania tak, żeby wykorzystać całą jego wiedzę. Następnie proponował, by opierając się o doświadczenie i znajomość spraw krajowych dziennikarzy RWE z Monachium, czego dowodzi m.in. cykliczny program „List do komunisty”, który redagował Błażyński, stworzyć możliwość spokojnego nagrania cyklu audycji jeszcze zanim Mr. S dostanie się w ręce amerykańskiej prasy, radia i telewizji. W tym celu należy Światłę sprowadzić na tydzień do Monachium lub Frankfurtu. W przypadku, gdyby pomysł ten został odrzucony — pisał Nowak-Jeziorański — należałoby uzyskać zgodę na przyjazd Błażyńskiego do Waszyngtonu lub Nowego Jorku dla nagrania wywiadów na miejscu.
Strona:Trzy twarze Józefa Światły.pdf/219
Wygląd
Ta strona została przepisana.