Strona:Trzy twarze Józefa Światły.pdf/135

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Mało tego, że właściwie nieuchronne były kolizje z departamentem Brystygierowej, to w rzeczywistości powstały dwa Biura Specjalne. Jedno o strukturze, którą już przedstawiłem, kierowane przez Fejgina i drugie, oparte na dotychczasowych doświadczeniach a częściowo na zasobach informacyjnch V Departamentu, na czele którego stal Henryk Piasecki. „Biuro Piaseckiego” miało zajmować się osobami z wyższych szczebli hierarchii partyjnej i państwowej, ale nie posiadało własnego zaplecza operacyjnego i musiało korzystać z pomocy „Biura Fejgina”. Sprawę dodatkowo komplikował fakt, że każde z nich miało innego zwierzchnika w kierownictwie resortu — Fejgin podlegał Romkowskiemu, a Piaseckiego nadzorował Lewikowski. Trudno powiedzieć, czy podział ten powstał z rozmysłem, tzn. czy chodziło o świadome wprowadzenie przez Bieruta i Bermana jakiejś rywalizacji w bezpiece, aby łatwiej ją podporządkować, czy też brał się z ambicji osobistych samych ubeków najwyższego szczebla. Na pewno, jak wynika z licznych świadectw składanych w 1954 r., dualizm ten był jednym z powodów konfliktu Światło-Piasecki na tle prowadzenie poszczególnych spraw, a zapewne też o prestiż i pozycję. Z czasem przerodził się w prawdziwą wojnę personalną. Biuro Specjalne było instytucją unikalną, nie tylko z uwagi na strukturę i istniejące podziały, ale także dlatego, że nie miało swoich odpowiedników w organach bezpieczeństwa innych państw komunistycznych. Gdzie indziej, tropiąc „odchylenia”, działano bowiem opierając się o zespoły operacyjne powoływane ad hoc, podobnie jak to było w bezpiece w czasie istnienia „grupy specjalnej”. Tak przynajmniej wynika ze znanych mi prac brytyjskiego historyka Dennisa Deletanta o Rumunii, Karela Kaplana o Czechosłowacji czy wydanego przez IPN opracowania zbiorowego A Handbook of the Communist Security Apparatus in East and Central Europe. Własnych badań źródłowych nie byłem w stanie podjąć.
Niekonsekwencje organizacyjne nie hamowały jednak biegu śledztw i represji, a na pewno nie przeszkadzały Światłe, który — jak wynika z wielu świadectw — bardziej pasjonował się konkretnymi działaniami operacyjnymi, niż różnicami między trockistami a titoistami. Jego kariery nie zablokowała negatywna opinia, jaką wydał szef kadr MBR Mikołaj Orechwa, który wprost stwierdził, iż Światło „na stanowisko Vice-Dyrektora Biura Specjalnego nie nadaje się. Może być Naczelnikiem Wydziału I [tj. Operacyjnego] tego Biura”. Uważał on, że Światło wprawdzie „uchodzi za bardzo dobrego pracownika operacyjnego”, jednak „cechuje go duża zarozumiałość i brak [właściwego] podejścia do współpracowników, wśród których nie cieszy się autorytetem ”, a ponadto „w życiu społecznym i partyjnym zupełnie się nie udziela”. Orechwa, oficer sowiecki dobrze znający polskie realia, ponieważ przed wojną był członkiem Komunistycznej Partii Zachodniej Białorusi, przygotował nawet wniosek nominacyjny „na naczelnika wydziału I”, który dał do podpisu Romkowskiemu, ten jednak skreślił te słowa i wpisał „vice dyrektor Biura Specjalnego”. Nie wiem, czy konsultował z kimś (ministrem, Bierutem?) tę decyzję. Raczej zrobił to na własną rękę, za co później musiał wielokrotnie się kajać.