Strona:Trzy twarze Józefa Światły.pdf/104

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ten miał w swoich rejestrach około 50 funkcjonariuszy UB i MO, spora część bezpośrednich podwładnych Światły była pochodzenia żydowskiego, niektórzy z nich zaś byli także przedwojennymi komunistami. Jak wynika z relacji Justyny, właściwie tylko oni odwiedzali ich (rzadko) w domu. Mógł więc mieć — jak przed wojną — poczucie życia w podwójnej izolacji: tym razem jako Żyd i jako ubek.
5 października 1954 r. izraelski dziennik „Maariv”, przedstawiając sylwetkę Światły, napisał, iż mimo służby komunizmowi, miał „gorące żydowskie serce”, co wyrażało się w tym, że „nie raz pomagał uwolnić z więzienia kierowników Brejchy, a także innych Żydów”, że pomógł odzyskać kilkoro dzieci żydowskich, które przeżyły Holokaust w polskich rodzinach, a te odmawiały oddania ich, oraz że uratował grupę chasydów, którzy przybyli nielegalnie ze Związku Sowieckiego i mieli być odesłani z powrotem. W październiku 1954 r. informacje te zostały częściowo potwierdzone w oświadczeniach dla MBP składanych wówczas m.in. przez wspomnianego już Kozłowskiego (który miał także „niesłuszne” pochodzenie) i Marcelego Morgena, który w krakowskim WUBP zajmował się „sprawami żydowskimi”. Odnoszę jednak wrażenie, że byli oni przepytywani przez funkcjonariuszy MBP o te sprawy, o których pisał „Maariv”, więc ich odpowiedzi mogły być jakoś ukierunkowane. W sprawozdaniu z przebiegu sprawy zatrzymanych chasydów, które powstało w marcu 1947 r. i które sporządził funkcjonariusz specjalnie oddelegowany z Warszawy, nazwisko Światły w ogóle się nie pojawia, a jako osoby, które opowiadały się za uwolnieniem zatrzymanych wymienieni są Olkowski i tenże Kozłowski. Może określenie „gorące żydowskie serce” jest zbyt emfatyczne i zbyt daleko idące, ale najpewniej Światło rzeczywiście sprzyjał organizacjom żydowskim czy też poszczególnym osobom. Mogło go więc jakoś „uwierać” bycie żydowskim komunistą w polskiej bezpiece, ale myślę, że gdyby wówczas rzeczywiście chciał wyjechać do Palestyny, zapewne potrafiłby to załatwić. A może nawet partia sama by go tam skierowała?
Nikt jednak nie kierował mjr Światły na emigrację, a ministerialni zwierzchnicy albo jakoś go przekonali, żeby pozostał w służbie, albo może po prostu zamknęli raporty do szuflady i nie wracali do nich. Nie wracał też do nich, o ile mi wiadomo, sam Światło. Próbował nawet nadrobić braki w wykształceniu, zapewne pod wpływem żony. Zgłosił się więc do Kuratorium Okręgu Szkolnego Krakowskiego, w którym Komisja Weryfikacyjno-Kwalifikacyjna dla Kandydatów do Szkół Wyższych bez Matury wydała mu (z datą 15 grudnia 1947 r.) zaświadczenie, iż „na podstawie przedłożonych dokumentów (...) uzyskał prawo wstępu na pierwszy rok studiów w szkołach wyższych na wydziale prawa”. Nie mogłem sprawdzić, czy dokument ten był wydany lege artis, czy może pod jakimś naciskiem. Nie ma to znaczenia, gdyż nic mi nie wiadomo, aby skorzystał z tego „papieru”, choć jakieś działania samokształceniowe podjął, np. zaczął uczyć się niemieckiego. Ale ubeckie życie toczyło się dalej.
17 lipca 1948 r. odbyła się w Krakowie kolejna odprawa z udziałem pracowników funkcyjnych z WUBP i PUBP (także komendantów powiatowych MO). Tym