Strona:Theodore Roosevelt - Życie wytężone.pdf/131

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

napisana, bo niema zapewne żadnej formy poziomości, którejby nie podnosiła, ani też złej administracyi szkolnej — którejby nie oklaskiwała. Z fanfaronów nigdy nie wyrastają ludzie mężni, a chłopcy czy ludzie złego życia nie mogą się stać dobrymi obywatelami, dobrymi Amerykanami, chyba, że się zmienią, a i wtedy nawet, po zmianie, na duszach ich pozostaną blizny.
Najlepszym środkiem dla chłopca aby się stał dobrym człowiekiem jest ten, żeby był dobrym chłopcem — nie rozlazłym, ale właśnie ściśle dobrym chłopcem. Nie rozumiem przez to, aby miał ukochać tylko cnoty negatywne, rozumiem, że powinien kochać także cnoty czynu. Wyrażenie „dobry” w najszerszem znaczeniu powinno obejmować wszystko, co jest pięknem, czystem, prostem, odważnem i męzkiem. Najlepsi chłopcy, których znam — najlepsi ludzie, których znam, są zdolni w swoich naukach i w swoich interesach, nieustraszeni i mocni, nienawidzeni i będący postrachem wszystkiego tego, co jest złem i znieprawionem, niezdolni do poddania się złym czynom i równie niezdolni być innymi niż czułymi, dla słabych i bezbronnych. Chłopiec duchowo zdrowy winien odczuwać serdeczną pogardę dla tchórza, ale jeszcze większe, głębokie oburzenie dla chłopca, który zaczepia dziewczynki i małych chłopców i torturuje zwierzęta. Jednym z głównych dowodów gardzenia tchórzami powinien być w każdym dobrym chłopcu popęd do bicia takiego okrutnika, jeżeli zajdzie potrzeba.
Oczywiście wpływ, który chłopiec zupełnie męzki, absolutnie prawy i uczciwy może mieć na