Przejdź do zawartości

Strona:Thackeray - Snoby, utwór humorystyczny.djvu/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

lowych wycieczkach po Rottenraw, dognała mię na najodleglejszych wybrzeżach, na głazach Brightonu, na piaskach Margatu; jej głos tajemniczy zagłuszał ryk bałwanów swojǫ monotonnǫ zwrotkǫ; nawet mojej szlafmycy uszanować nie chce i z pod niej zdradziecko szepce do ucha: wstawaj ospalcze, wstawaj, twoja missja nie spełniona!
Przeszłego roku, podczas pięknej księżycowej nocy, zpośród ruin Kolizeum coś zawołało na mnie: Szmicie czy Dżonie, mój poczciwy chłopcze, wszystko co tu widzisz piękne i nauczajǫce, ale o tej chwili tybyś powinien siedzieć w swoim pokoju przy stoliku i pisać o snobach.
Kiedy człowiek tak silnie jest popychany do spełnienia jakiegoś zadania, szalony jeśli chce się przed niem wywinǫć. Musi albo nauczać ludy, wyrzucić na świat myśl, która go przepełnia, albo zadławić się niǫ i marnie zginǫć. Weź na uwagę, mówiłem nieraz, zwracajǫc w myśli mowę do waszego, czytelnicy, uniżonego służki, weź tylko na uwagę drogę przygotowawczǫ, jakǫ stopniowo chcǫc nie chǫc przebiegłeś, i która jak po stromej spadzistości prowadzi cię w objęcia tej kwestji. Miałożby to być napróżno?
Na poczǫtku Bóg stworzył świat, i widzǫc że był piękny, stworzył snobów; co dowodzi że oni egzystujǫ od wieków, a jednak zaledwie tyle sǫ znani, ile Ameryka przed jej odkryciem. Dziś dopiero, postquam ingens patuit Tellus, ludy niewyraźnie zaczęły przeczuwać istnienie tej rasy; jednak dopiero od lat 25 zyskała ona jednosylabowǫ charakterystycznǫ nazwę. Nazwa ta zaczęła szybko, jak później lokomotywy, przebiegać całǫ Anglję; od tej chwili snoby sǫ znani i uznani we wszystkich częściach tego ogromnego państwa, dla którego słońce nigdy nie zachodzi. W danej chwili zjawił się Punsz dla spisania ich historji,