Strona:Teodor Jeske-Choiński - Seksualizm w powieści polskiej.djvu/32

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
  30


paścić swej karyery dla ładnych oczu, dla którego małżeństwo jest instytucyą dla starych”, i który ma zamiar „ożenić się bogato, by, usiadłszy w wygodnym, stylowym fotelu powiedzieć sobie z uśmiechem, żyłem...” byłoby nonsensem, a życie na wiarę z tak czystą nawskroś naturą jak panna Możarowska, jest niemożliwością, bo natury tego rodzaju nie splamią swoich białych skrzydeł jakimkolwiek brudem.
Dotąd logika w porządku.
Nagle, bez żadnego przejścia, bez umotywowania zmiany psychologii panny Możarowskiej, dowiaduje się czytelnik, że „westalka” ulega Rostaneckiemu i zamieszkuje z nim razem.
Niespodziewany ten skok w przepaść przypomina podobną woltę panny Pobratyńskiej, udającej się wprost z kościoła na schadzkę romansową. („Dzieje grzechu”).
Żyją tedy z sobą razem pod jednym dachem, ku wielkiej wygodzie Rostaneckiego. Bowiem „żona na próbę”, jak się, „ironista” wyraża, nietylko kocha go serdecznie, nietylko służy mu z wiernością psa, będąc jednocześnie kochanką, gospodynią i robotnicą, nietylko otacza go ciepłą, wonną atmosferą miłości i troskliwością, znosząc bez słowa skargi jego artystyczne zwyczaje i obyczaje, lecz utrzymuje go także swoim sumptem, swoją rentą, bo zarobki jego są problematyczne.
Rostanecki pozwala się kochać, obsługiwać i utrzymywać i nawet się tej, poniżającej mężczyznę sytuacyi nie dziwi. Jego „nowej etyce”, nie uznającej honoru ambicyi płci mocnej, wydaje się to zgoła naturalnem. Bierze on od swojej „żony na próbę” wszystko, a oddaje jej niewiele, nie uważa nawet za potrzebne wniknąć w jej ciche cierpienie, w ból przyszłej matki, troskającej się o dalsze losy dziecka, które czuje już pod sercem. — I gdyby nie zręczna interwencya ciotki panny Możarowskiej, starej hrabi-