Strona:Teodor Jeske-Choiński - Seksualizm w powieści polskiej.djvu/10

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
  8


Uwypuklił go Przybyszewski w swoich pierwszych utworach, w „De profundis”, „Homo sapiens” i „Dzieciach szatana”.
Zdawałoby się, że seksualizm, wyniesiony na piedestał bożka chwili obecnej, będzie bił przedewszystkiem głębokie pokłony kobiecie, tego bożka kapłance. Tymczasem ma się rzecz odwrotnie. Przybyszewski nazywa w „Drogach duszy” miłość płciową: „bolesną, pełną trwogi świadomością nieznanej, strasznej siły, która dwie dusze rzuca na siebie i pragnie je zlać w jedno intensywne cierpienie, co duszę łamie”. A jego mistrz, Rops, porównywa kobietę ze straszliwą, kosmiczną potęgą, która w mężczyźnie obudziła chuć, przykuła go podstępną, a fałszywą pieszczotą i wszczepiła mu w krew jad szatańskiego bólu”. Mężczyzna zaś, według Ropsa, to już „nie ten głupiec, który zastawia życie za śmieszną cenę pięciominutowej rozkoszy, nie cierpi już więcej nad kobietą, lecz rośnie w dzikiej nienawiści do tej strasznej, niszczącej siły, staje się jej fanatycznym oskarżycielem, któryby jaknajchętniej skazał kobietę na stos, byle uwolnić świat od tego „największego zła”. („Na drogach duszy”).
Jak seksualiści, którzy „wpijają się, wgryzają, wsysają w nagie ciało i zapadają się w odmętach rozkoszy miłosnej”, godzą swój kult instynktu płciowego z nienawiścią do kobiety, tego kultu arcykapłanki, to już rzecz ich szczególnego rodzaju logiki.
Możnaby pominąć pierwsze powieści Przybyszewskiego prostą wzmianką, każdy bowiem młody mózg twórczy przechodzi odrę jakiejś prawdziwej lub sztucznej tężyzny, jakiegoś szamotania się z prądami swojej chwili, gdyby w wieku dojrzalszym był umiał zapanować nad tymi prądami, wydobyć się z ciasnego koła doktryny i ogarnąć pełne życie człowieka. Ale autor „De profundis“, „Homo sapiens” i „Dzieci szatana”, uczepiwszy się raz Strindbergów, Ropsów,