Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 79.djvu/5

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   2201   —

— Ale posłuchajcie rzekł Landola. — W Polsce mieszkają osoby, które, zdaje się, wiedzą wszystko...
— Ah, — odparł Hilario — zgaduję... Hrabianka Roseta i wszyscy krewni Zorskiego i Helmera.
— Tak jest. Policzymy się z nimi później. Syn sternika Helmera przybył do Ameryki wraz z pewnym człowiekiem, zwanym Sępim Dziobem i jeszcze innym osobnikiem, aby wykryć nasze tajemnice. Chciałem włożyć trupa do pustej trumny starego hrabiego. Potrzebowaliśmy kogoś do pomocy, a ponieważ wysłaliście tego Grandeprise‘a, więc sądziliśmy, że można mu zaufać...
— Co za nieostrożność! — zawołał starzec.
— Oczywiście. Cóż jednak mieliśmy robić? Grandeprise zdradził nas przed Helmerem. Wyjęliśmy trupa z innej trumny, napadnięto na nas, gdyśmy kładli trupa do trumny hrabiego.
— To cud chyba, że was tu oglądam, — rzekł Hilario.
— Dlaczego?
— Przecież to najlepszy dowód, żeście uszli cało.
— Ma pan rację. Ale cała stolica wie o tym, co zaszło. A te przeklęte łotry, Helmer i towarzysze, dotrą aż tutaj.
— Skądże wiedzą, żeście się udali do klasztoru?
— Bez wątpienia powie im Grandeprise.
— Istotnie niemiła komplikacja — rzekł lekarz.