Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 75.djvu/9

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   2093   —

— Nie. Wysadziliśmy pasażerów.
— Czy być może? Przecież kapitan powiedział, że to nie pasażerski statek.
— Powiedział prawdę. Parowiec należy do hrabiego Fernando de Rodriganda.
Obydwaj przyjaciele spojrzeli po sobie z przerażeniem; tego jednak marynarz nie zauważył.
— Fernando de Rodriganda? — rzekł Cortejo starając się odzyskać równowagę. — Znasz tego pana?
— Nie. Nigdy go nie widziałem.
— Sądząc z tych słów, wysadziliście go w Guaymas.
— Tak, ale nie było mnie przy tym. Miałem niedobrego kapitana i z tego powodu opuściłem statek w Valparaiso. W porcie zjawił się ze swym statkiem kapitan Wagner. Musiał wysadzić na ląd ciężko chorego marynarza, ja tedy objąłem jego miejsce.
— A więc dopiero w Valparaiso wsiadłeś na pokład i nie znasz poprzednich losów statku?
— Koledzy opowiadali cośniecoś. Należał do pewnego Anglika. W Indiach Wschodnich kupił go hrabia Rodriganda.
— Jakże się hrabia dostał do Indii?
— Z kapitanem Wagnerem na statku Dziewica Morska.
Wzięto go na pokład u brzegów Wschodniej Afryki. Przebywał w Hararze i uciekł stamtąd. Niedaleko brzegu spotkał Dziewicę Morską. Kapitan zawiózł go do Indii, a potem do Australii, skąd zabrał pozostałych.