Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 74.djvu/1

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   2057   —

— Jako małego, szczupłego i wysuszonego, słowem istnego, prawdziwego, sprytnego gryzipiórka. Ale wielka postać nie wadzi, naodwrót, wywiera wrażenie. Proszę Waszą Królewską Mość, abyś powiedział ministrowi kim jestem.

ŻYWA ROZMOWA

Tymczasem w gospodzie działy się rzeczy niesamowite. Keler podsłuchał pytanie Sępiego Dzioba skierowanego do kelnerki, gdzie mieszka minister i doniósł o tym gospodarzowi. Ten, myśląc, że gość ma zamiar urządzić zamach na ministra, pośpieszył na policję, by o tym zameldować. Nie wiedzieli w hotelu, że w międzyczasie Sępi Dziób niczego nie podejrzewając wyszedł z gospody. Nikt nie spostrzegł go wszyscy byli bowiem przejęci myślą ujęcia rzekomego zamachowca.
Skoro gospodarz wrócił z posterunku policyjnego do hotelu, zapytał przede wszystkim o gościa.
— Czy jest jeszcze?
— Tak — odpowiedział starszy kelner. — Jeszcze je śniadanie.
— Nie wolno mu wyjść z domu, dopóki policja się nie zjawi.
— A więc stanę na górze w sieni.
— Nie, ja sam pójdę, — oświadczył gospodarz. — W tak ważnych sprawach trzeba być skrupulatnym.