Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 73.djvu/2

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   2030   —

— Tak.
— A więc niech będzie pochwalony w imię Boże. Andreas żyje! Mój brat żyje! A gdzież on?
— Ta właśnie sprawa mnie sprowadza. Nie wiem, gdzie jest i musimy go odszukać. Aliści tym czasem wspomnę o nowych osobach, które spotkałem w forcie.
Sępi Dziób zaczął opowiadać wszystko, co mu się przytrafiło od przyjazdu do Toski do przybycia wraz z Juarezem na hacjendę del Erina.
Oczy wszystkich wpiły się w jego usta. Dowiedziano się od niego znacznie więcej, niż mógł wyjaśnić list Zorskiego.
Twarz Rosety pałała szczęściem, że małżonek jej żyje. Wkrótce jednak zbladła. Sępi Dziób zdawał sprawę ze zniknięcia Zorskiego i jego towarzyszy.
— Mój Boże! Musimy ich ratować, jeśli jeszcze pora.
— W tym celu właśnie przybywam. Kiedy zgubiłem ślad, wróciłem z powrotem do Anglika. Natychmiast wyruszyliśmy do Juareza, który mniemał, że Cortejo uciekł do Pantery Południa i prześladowców swoich wpędził w jego ręce.
Doszedłem jendak do przekonania, że ani Corteja, ani zaginionych nie ma u Pantery. Przypuszczam, że jako przyjaciół Juareza uwięziono ich, aby chwilowo unieszkodliwić.
— A więc jest nadzieja uwolnienia?
— Tak, gdyby się udało znaleźć ślad.
Roseta i Amy cicho płakały. Hrabia, pani Zors-