Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 71.djvu/1

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   1973   —

— To rzecz ubolewania godna. Dowiedziałem się, że winę ponoszą wyłącznie ci panowie. Czy sprawa przeniknęła do szerokich kół?
— Jestem przekonany, że wręcz przeciwnie, Ekscelencjo.
— Pragnę więc, aby zachować najgłębsze milczenie. Uda się pan natychmiast do uczestników polowania, aby im milczenie surowo nakazać. Punktualnie o jedenastej pan się u mnie zamelduje.
Lekkim gestem pożegnał podporucznika. Platen wyszedł i udał się przedewszystkim do pułkownika, postanawiając nie okazywać wobec obu rannych miękkiego serca.
Pułkownik leżał w łóżku, otoczony swoimi bliskimi. Żona jego podeszła do Platena. Twarz jej zionęła nienawiścią.
— Ach, podporuczniku Platenie, — zawołała — muszę panu powiedzieć...
— Przepraszam, łaskawa pani, — przerwał Platen szybko. — tak poprostu podporucznikiem Platenem nazywają mnie tylko koledzy i tylko ci, których przyjaźń uprawnia do skrótu.
Umilkła, ale potem dodała bardziej podniesionym głosem:
— No, dobrze, szanowny panie podporuczniku Platen, muszę panu oświadczyć, że to podłość w ten sposób kaleczyć mego męża!
— Jeszcze przed południem udam się do jenerała i zażądam, aby pociągnięto do odpowiedzialnoś-