Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 60.djvu/25

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   1689   —

niejaki Mindrelin. Indianka, imieniem Karia, pewna sennorita Emma i —
Wzburzony lord podnosił się i opadał na krześle.
— Ta sennorita zdaje się być poślubiona. Przynajmniej bardzo czule obchodzi się z pewnym sennorem.
— Czy zna pan jego imię?
— Nazywa się Helmer i w swoim czasie był znakomitym myśliwym. Słynął pod imieniem Grzmiącej Strzały. Był tam również jego brat, sternik, czy kapitan.
Lord położył rękę na ramieniu westmana. Ręka ta drżała ,a drżał także głos, którym zapytał:
— Czy nikogo więcej nie było?
— Muszę się zastanowić, milord. Tak, przypominam sobie jeszcze jednego olbrzymiego draba. Był niegdyś właściwie lekarzem, ale również znakomitym myśliwym. Nazywali go Władcą Skał.
— Zorski?
— Zorski — potwierdził trapper. — Tak się właśnie nazywa.
— Dalej, dalej! Czy nie było jeszcze jednego, jedynego jeszcze?
— Owszem. Starszy pan, którego nazywali don Fernando. Zdaje się, że stary Pirnero powiedział, iż ten sennor jest hrabią Rodriganda.
Lord nie mógł już dłużej panować nad sobą.
— To dziwne, bardzo dziwne! — zawołał. — Czy nikogo więcej nie było, nikogo więcej?
— Jeszcze jeden, ale ten to już naprawdę