Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 55.djvu/20

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   1544   —

lepiej się stanie, jeżeli mnie powiecie, coście mieli oświadczyć sennorowi Arbellezowi. Przeze mnie najprędzej i najpewniej dowie się o wszystkiem. Miałam dziś właśnie wysłać kogoś do niego.
— Czy nie mógłbym być tym posłańcem, sennorita?
— Cóż wam strzeliło do głowy! Cortejo jest chwilowo nieobecny; będą was trzymać w niewoli, dopóki nie wróci i nie zadecyduje o waszym losie. Wątpię, czy mi się uda do tego czasu uwolnić was. Sami osądźcie, czy wiadomości, które macie zakomunikować Arbellezowi, mogą ulec zwłoce. Namyślcie się głęboko.
Anselmo zastanawiał się przez jakiś czas, potrząsając głową. Wreszcie rzekł:
— Czy można wam naprawdę ufać, sennorita?
— Róbcie, jak uważacie. — odparła urażona.
— Czy mogę wiedzieć, jak się nazywacie?
— Jestem córką pułkownika Ramirez.
Pułkownik Ramirez, znany zwolennik Juareza, został niedawno zamordowany przez niewykrytych sprawców.
— Pułkownik Ramirez? — zapytał. — Był to dzielny człowiek.
— Mogę wam zresztą udowodnić, że sennor Arbellez miał do mnie zupełne zaufanie. Opowiedział mi was wszystko. Wiem, w jakim celu jeździliście do Guadelupy. Sennor Arbellez sporządził testament; wyłączną dziedziczką mianuje córkę Pirnera. Mieliście zawiadomić o tem Pirnera i prosić sennoritę, by odwiedziła waszego pana.
— To prawda! Tylko mój pan mógł wam to po-