Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 53.djvu/21

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   1489   —

miłość i szacunek narodu. Ale władzę zabrali mi ludzie, którym niewsmak pokój i ład. Każdy naród powinien się sam rządzić. Hasło to wypisałem na moim sztandarze; musiałem uciekać z nim aż do odległego zakątku kraju, aż do Paso del Norte. Inny na mojem miejscu byłby ustąpił, lecz ja nie porzuciłem stanowiska, bronię bowiem praw słusznych i czuję się na siłach podjąć walkę z obcym ciemęzcą. Nie opuszczam sztandaru, wrócę prędzej, aniżeli odszedłem, aby go zatknąć w stolicy kraju na znak, że każdy naród ma prawo do pisania własnej historji. Niechaj zachód przekona się, że są jeszcze u nas ludzie, których zdrowego sądu nie zaćmi żadna europejska błyskotka.
Wyciągnął dłoń do oberżysty i dodał żartobliwie:
— Jak widzicie, nie wszyscy dyplomaci są szczęśliwi. Niech was to jednak nie odstrasza od uprawiania uczciwej polityki, która wkońcu zawsze zwyciężyć musi.
— Tak, zwyciężymy bezwątpienia! — zawołał Pirnero. — Pan odniesie zwycięstwo na polu walki, ja na polu zabiegów o zięcia. Zwyciężymy, ponieważ będziemy się wzajemnie popierać. Może pan liczyć na moją pomoc.
— Doskonale! Przyślijcie mi coś do zjedzenia i picia. Gdyby się któryś z moich ludzi o mnie pytał, wskażcie mu pokój.
Pirnero zbiegł nadół. Rezedilla poszła do kuchni, aby przygotować dla prezydenta posiłek. Stary krzątał się po gospodzie. Dopiero pod wieczór znaleźli chwilkę czasu, wszyscy bowiem opuścili ventę, by przyjrzeć się uroczystościom pogrzebowym Apaczów.