Przejdź do zawartości

Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 52.djvu/21

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   1461   —

Wszyscy czworo odwrócili się. Na widok żołnierzy, prowadzących związanego Pirnera, ogarnęło ich przerażenie.
— Ojcze, mój ojcze! — zawołała Rezedilla, obejmując Pirnera ramieniem.
— Odstąpić! — rzekł sierżant. — To nie teatr!
Hrabia podszedł do niego, pytając:
— Sierżancie, czego chcecie?
— Nie wasza to rzecz stawiać mi pytania! — rzekł sierżant, śmiejąc się. — Kimże jesteście?
— Jestem hrabia Fernando de Rodriganda.
— Szukamy was. Jesteście moim jeńcem!
— To pomyłka. Nie należę do wrogów Francuzów.
— Później zobaczymy. Wiązać go!
— Mnie wiązać? — zapytał don Fernando z oburzeniem. — Któż wam dał taki rozkaz?
— Cóż to was obchodzi?
Mimo oporu, związano hrabiego.
— A teraz zwiążcie kobiety!
— Co też wam przyszło na myśl? — zawołała Rezedilla. — Nie zrobiłyśmy nic złego.
— Poddajcie się — rzekł Pirnero. — Opór na nic się nie zda.
Pozwoliła się związać. Po niej przyszła kolej na Emmę. Teraz jeden z żołnierzy podszedł ze sznurem w ręku do Karji. Oczy Indjanki, siostry Bawolego Czoła, zabłysły dziwnym blaskiem. Szybkim ruchem chwyciła bagnet Francuza i wyrwała go z pochwy.
— Ani mi się ważcie! — rzekła, mierząc bagnetem w żołnierza.