Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 49.djvu/27

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   1383   —

— Kochany marszałku, tylko bez gwałtów! Jest pan wodzem naczelnym wojsk i wolno panu w dziedzinie swojej używać wszystkich środków; ta jednak sprawa należy do moich kompetencyj. Niech przeszukają dom, lecz niech nie aresztują tej dziewczyny. Skazać ją poprostu na banicję. Niech idzie precz z kraju — niechaj gdzie indziej próbuje swej sztuki uwodzicielskiej.
Basaine był temu przeciwny, cesarz jednak nie ustępował. Wreszcie marszałek, ukrywając gniew, oddalił się. Gdy odszedł, cesarz rzekł do generała:
— Czy czytał pan plakat uważnie?
— Tak jest.
— Ten ustęp również?
— Który?
— No ten, w którym nazywają mnie kreaturą Napoleona.
— Niestety, czytałem i tę obelgę.
— Przekonałem się, że miał pan przedtem rację, ale udowodnię tym panom, że pod żadnym względem nie jestem i nie będę kreaturą Napoleona. Czy obserwował sennor Basaine’a, gdy czytałem plakat?
— Owszem; bardzo dokładnie.
— Zauważył pan coś?
— Wasza Cesarska Mość myśli o wzroku, pełnym zadowolenia?
— Tak jest. Myślę o spojrzeniu, którem mnie obrzucił, gdym czytał to miejsce. Cóż pan na to?
— Nie rozumiem, po co marszałek wręczył osobiście ten plakat; podkomendnych ma przecież poddostatkiem.
— Słusznie. Uczynił to, by się cieszyć mem nieza-