Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 41.djvu/8

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   1140   —

— Powiedz naprzód, kim ty jesteś, — odezwał się głos z góry. — Tyś wywalił dziurę w murze mego więzienia.
— Jestem Hiszpanem, pochodzę z Meksyku, — odpowiedział jeniec. — Nazywam się hrabia Fernando de Rodriganda.
— Santa Madonna! — brzmiała odpowiedź. — Hrabia Fernando, brat hrabiego Manuela de Rodriganda.
Valgame Dios! Mówicie o moim bracie Manuelu? Więc go znacie?
— Oczywiście, że znam. Przecież... Ale, ale. To niemożliwe, abyście byli hrabią Fernando. Przecież hrabia Fernando umarł już przed laty.
— Powiadam wam, że nie umarł, a został tylko uznany za zmarłego. Landola porwał go i sprzedał tutaj, do Harraru.
— To, co mi mówicie, sennor, brzmi jak bajka i wprost mi się w nią wierzyć nie chce. Ale, gdy się nad tem zastanowić... Przecież don Manuel również... ale o tem później. Zejdę do was, don Fernando. Może mi się uda przy waszej pomocy usunąć drugi kamień. Wtedy będę mógł wydostać się przez otwór. Czy chcecie mi pomóc, den Fernando?
— Chętnie; już idę.
Stary wdrapał się po ścianie wgórę; wspólnym wysiłkiem udało się jeńcom poruszyć drugi kamień. Otwór był dostatecznie wielki, aby człowiek mógł się przezeń przedostać.
— Złaźcie, sennor. — Idę do was.
— A jeżeli nas razem znajdą? — przestrzegł hrabia.
— Nie złapią. Skazano nas przecież na to, abyśmy