Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 32.djvu/11

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   891   —

czyć. Obaj oskarżeni uciekli się jeszcze do jednego sposobu, mianowicie: nie chcieli odpowiadać na zadawane im pytania i odmówili wszelkich zeznań w tej sprawie.
— Wina oskarżonych jest jasno udowodniona — rzekł przewodniczący. — Według praw krajowych Verdoja zasłużył na śmierć. Nasz sąd jednak jest sądem honorowym, nie mamy więc karać, tylko rozstrzygać, czy mamy służyć dalej z tymi mężami. Co się tyczy mojej osoby, to oznajmiam stanowczo, że natychmiast występuję.
— Nie przyjmuję pańskiej dymisji! — zawołał Verdoja, przezwyciężywszy złość.
— O to pana nie pytam. Okazałeś się człowiekiem bezecnym, nie uzna ciebie swoim przełożonym żaden człowiek honoru. Zresztą, podkreślam, sam pan wyłamałeś się z pod subordynacji i posłuszeństwa. Stał się pan samowolny.
Otrzymał pan rozkaz natychmiastowego wyruszenia do Monclowy, jednakże nie wykonałes go, gdyż zatrzymały pana zamiary skrytobójcze. Uważam się upoważnionym do spisania protokółu i przesłania go Juarezowi.
Protokół ten będzie świadectwem, że wszystko, co przedsięwziąłem, biorę na swoją odpowiedzialność.
Od chwili, w której nie posłuchaleś rozkazu Juareza, jesteś rebelantem, a podwładni pańscy mają nie tylko prawo, ale nawet obowiązek odmówić panu posłuszeństwa.
— Dobrze, proszę, niech pan wystąpi! Nie zatrzymuję go wcale!