Tymczasem porucznik wykonał swoje przyrzeczenie i udał się do Zorskiego. Ten wprawdzie poznał, że ma do czynienia z człowiekiem honoru, ale odmówił wszelkich wyjaśnień.
— A jednak mimo wszystko muszę mieć wyjaśnienie — rzekł porucznik. — Przybył posłaniec z rozkazem natychmiastowego wyruszenia. Juarez prowadzi nas do Monclowy. Jeżeli ma pan prawo oskarżyć kapitana o skrytobójstwo lub namowę do podobnego czynu, występuję ze służby, albo jego zmuszę do wystąpienia. To samo będzie z Pardero, gdyż sądzę, że zaprzyjaźnili się po tym pojedynku. Właściwie wystarczy już ich bezczelne zachowanie się wobec dam, by się od nich odwrócić.
— Mimo to, był pan ich sekundantem.
— Któż miał nim być? Zresztą, dowiedziałem się dokładnie o wszystkim dopiero w drodze. Teraz pan przyzna, że muszę prosić o natychmiastowe wyjaśnienie.
— Dam je panu w najbliższym czasie. Kapitan, jak sądzę, wkrótce wyjedzie, by dać znać o wszystkim temu, któremu polecił dokonać morderstwa. Zamierzam obserwować go, a pan mi będzie towarzyszyć i tą drogą przekona się pan o prawdziwości moich słów. Przygotuj się pan do konnego spaceru, ale tak, by nas nikt nie spostrzegł.
— | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — |
Gdy chirurg wyszedł z pokoju rannych, kapitan wyruszył z hacjendy w towarzystwie porucznika.