Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 30.djvu/26

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   848   —

bie instrukcje. Ty znów swoje odpowiedzi kładź na tym samym miejscu. Zrozumiałeś?
— Zrozumiałem. Nie trzeba być aż uczonym, żeby to wszystko pojąć. Ale powiedz mi, sennor, kto tam spaceruje po dachu?
— Nawet jej nie spostrzegłem. A, to Emma, córka hacjedera. Pójdę do niej..
Teraz możesz odejść. Pamiętaj jednak, że jeżeli mi się jeszcze raz tak niezręcznie spiszesz jak dziś, zrezygnuję z waszej pomocy. Dobranoc!
Gdy Zorski usłyszał ostatnie słowa, odskoczył w bok, by go nie zauważono. Dosyć już wiedział. Zrozumiał, że przeczucie go nie zawiodło, — rotmistrz był jego śmiertelnym wrogiem. Dostał od Korteja zamówienie i starał się wszelkimi siłami wykonać je.
Jak to dobrze, że Zorski odkrył schowek na korespondencję, i mógł łatwo pokrzyżować plany wrogów. Nie rozumiał jednej rzeczy, co miał na myśli rotmistrz, gdy mówił o spacerującej na dachu Emmie? Czy była to tylko uwaga, czy też miał naprawdę chęć spotkać się z Emmą? Musiał poczekać na dalszy rozwój wypadków.
Zorski zauważył, że jego przeciwnik powraca przez główną bramę. Słyszał jak wszedł do sieni, a potem jak się wspinał po schodach. Wreszcie dostał się na dach. Zorski podążył za nim.
— Chcesz naprawdę uciec przedemną, sennorita? — usłyszał Zorski głos kapitana.
— Muszę odejść, — rzekła Emma.
Zorski spostrzegł, że rotmistrz schwycił ją za rękę i mocno trzymał.