Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 27.djvu/25

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   763   —

Zorski zapanował nad gniewem i przywitał ich grzecznie. Był przygotowany na egzamin. Posypały się pytania: Czy był w Vera Cruz i kiedy? A gdzie poznał miss Amy? Jak się przedstawiało życie towarzyskie w Rodriganda? A jak się nazywa porucznik, który przebywał w Rodriganda? Czy długo tam był i czy wrócił do Francji?
Ale Zorski nie dał się złowić w nieprzyjacielskie sieci.
Po paru minutach wszedł Helmer. Zorski przeprosił gości, mówiąc, że musi ich opuścić na parę minut, gdyż wzywa go bardzo ważna sprawa. Udał się prosto do lorda i wyjednał u niego zaproszenie „poczciwych“ gości na śniadanie. Miał w tym bowiem pewien cel.
Siedzieli w salonie. Krzesło Mariana było jeszcze wolne. Nie czekając na niego, poczęto zajadać wśród rozmowy meksykańskie delikatesy. Po pewnym czasie wszedł Mariano. Kortejo spostrzegłszy go w mgnieniu oka zerwał się z krzesła.
— Hrabia Emanuel! — zawołał.
Strasznie zbladł i wytrzeszczył oczy. Józefa również wstała i wpiła oczy w Mariana. W pałacu Rodrigandów znajdował się portret hrabiego Emanuela z lat młodzieńczych. Podobieństwo było tak uderzające, że nawet Józefa przestraszyła się.
— Myli się pan — rzekł Zorski. — To nie hrabia Emanuel de Rodriganda, tylko porucznik de Lautreville, o którego mnie państwo pytaliście.
— Pan, zdaje mi się, bardzo często zmienia osoby starsze na młodsze. Wczoraj pan Zorski był