Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 21.djvu/15

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   585   —

Zaprowadził ich do drzwi pokoju Hanetty. Otworzył je nagle i rzekł:
— Moi synowie, kochana Hanetto!
Siedziała na fotelu. Gdy weszli, wstała. Rzuciła okiem na Emanuela i twarz jej przybrała bardzo serdeczny wyraz. Spojrzała na drugiego — na Ferdinanda. Zbladła i padła zemdlona na podłogę.
— Cóż to?! — zawołał hrabia, śpiesząc jej z pomocą.
I Ferdinando strasznie zbladł, ale nie stracił przytomności umysłu.
— Ojcze — zapytał — kiedy ona ci dała słowo?
— Wczoraj minęły trzy tygodnie.
Machnął ręką.
— Więc odsuń się od niej. To ulicznica. Ojcze! Olsunna miał rację.
— Jakto? — zapytał Emanuel. — Czy ta kobieta jest tą z nad Manzanares, Ferdinando?
— Tak.
Wtedy obaj synowie pochwycili hrabiego i wynieśli go z komnaty.
Po dłuższym czasie w jadalni zjawił się służący i oznajmił, że pan się źle czuje i nie może przyjść.
— A panicze?
— Są koło łaskawego pana.
— Już wiem co się stało. Hej, słuchaj, stary, powiedz tym trzem panom, iż pragnę w tej chwili z nimi mówić. W przeciwnym razie nazwę ich gałganami.
Służący znikł. Goście zbledli. Po paru minu-