Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 17.djvu/3

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   461   —

— Kto jesteś? — spytał Helmer w pierwszej chwili.
— Jestem Bawole Czoło — odpowiedział.
— Tecalto? Shosh-in-liett cibolero?
— Tak. Znasz mnie?
— Nie widziałem cię, ale dużo o tobie słyszałem.
— A kim ty jesteś?
— Nazywam się Helmer, jestem Polakiem.
Surowe oblicze Indianina rozpogodziło się.
— Więc ty jesteś owym myśliwym, który uwolnił moją siostrę Karię? Jesteś tak dzielny, jak Matava-Se, który także jest Polakiem.
— Znasz innych Polaków?
— Tak. Słyszałem o jednym, który nazywa się Itiuti-Ka — Grzmiąca Skała.
— Ale go jeszcze nie widziałeś?
— Nie, słyszałem o nim dużo, a teraz dopiero go widzę.
— Gdzie? — spytał zdziwiony Helmer.
— Tutaj, ty nim jesteś.
— Ja? po czym mnie poznajesz?
— Po twoim policzku. Grzmiąca Skała otrzymał cięcie nożem myśliwskim przez policzek, o tym wie każdy. Czy odgadłem?
— Masz rację, rzeczywiście nazywają mię Itiuti-Ka.
Po czym podali sobie dłonie.
Bawole Czoło był bardziej rozmowny niż jego czerwonoskórzy bracia.
— Mieszkasz także w folwarku? — pytał go Helmer.