Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Wysokie progi.djvu/39

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Trzeba koniecznie wziąć futro — powiedział Ksawery.
— Mam kabinę drugą, kędy to się przechodzi? — zapytała.
— Jesteśmy sąsiadami — wyjaśnił — mój numer jest piąty. Pani pozwoli tędy.
Odprowadził ją na górę. Sam prędko narzucił futro i stanął w oczekiwaniu przy schodach.
Wtedy właśnie zobaczył ową Nieczajównę. Widział ją dawniej kilka razy w Złotej Masce i rok temu w Bristolu, kiedy dla zaimponowania temu idjocie Berhalmowi, posłał jej kwiaty, spięte szpilką od krawata.
Teraz wydała mu się zdumiewająco młoda. W jej krótkiem, uważnem spojrzeniu dostrzegł jakiś wyraz, którego nie umiał nazwać, wyraz, którego nie znał, a który nagle go zaniepokoił. Nieoczekiwanie dla samego siebie przechylił głowę i ukłonił się. Odpowiedziała mu nieznacznem skinieniem i przeszła obok. Już w następnej chwili zastanowił się nad bezsensownością swego ukłonu. Głupi odruch. Jeżeli chodziło o zachowanie dobrych form, ostatecznie nie popełniłem nietaktu. Bądź co bądź są współpasażerami w długiej podróży, ale co sobie taka aktorka może pomyśleć!...
Nie był zadowolony z siebie. Nie lubił takich drobnych uchybień. Tego rodzaju ukłon nie zobowiązywał go do niczego, lecz tej Nieczajównie mógł nasunąć przypuszczenie, że uważa się za uprawnionego do ukłonu z powodu owych kwiatów. Właściwie posłał je wtedy jedynie dla „zadania szyku“. Byli całą paczką na premjerze. Kasia Rżewska zachwycała się urodą Nieczajówny i dopatrując się wszędzie czegoś erotycznego, i tu stwierdziła, że aktorka przy piosence „Mniej abstrakcji, więcej akcji“ specjalnie ustawiła się przed Ksawerym i śpiewała do niego. Ka-