Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Trzy serca.djvu/370

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

którego nie mógł opanować. Raz po raz z gmatwaniny rozważań wyrywały się decyzje, decyzje pozornie ostateczne, zdawało się, niezłomne. Lecz zjawiały się tylko po to, by po chwili roztopić się w żrących kwasach nowych wątpliwości, w nieprzejrzystej emulsji wahań, żalów, nadziei, rezygnacji, pożądań i rozpaczy.
Było już po północy, gdy wrócił do domu. W pokoju Kate było ciemno. Wszedł na palcach do przyległego gabinetu. Nie zapalił światła. Stanął już przy jej drzwiach, jakby w nadziei, że dosłyszy przez nie jakieś jej poruszenie, czy oddech. Za drzwiami jednak panowała zupełna cisza.
— Czy się zamknęła na klucz? — pomyślał.
I w tejże chwili uświadomił sobie, że to nie gra żadnej roli, że gdyby tu zamiast drzwi była muślinowa zasłona i tak stanowiłaby przeszkodę nie do przezwyciężenia, zaporę silniejszą, niż mur z żelaza i betonu. Mur można jakimś potężnym wysiłkiem rozkruszyć, a tu żadna siła ludzka niczego nie dokona. Dzieli go od Kate jej wola, której ani przełamać, ani ugiąć on nie potrafi. Oto kocha ją, oto jest tak blisko, oto jest jej mężem, a przecież nikt na świecie nie czuje się dalszym jej, niż on.
— Ach, Kate... Kate... — drgnęły mu wargi i spod powiek spłynęły łzy.
Tak, Tyniecki miał rację, gdy mówił, że Gogo ma do niej tylko prawa formalne. Bo jakież zostały mu rzeczywiste? Do każdej, nawet do nieznajomej kobiety mógł się uśmiechnąć, mógł przemówić, mógł okazać każdej, że mu się podoba, czy że jest nią zachwycony. Ona jedna, ona jedyna była dlań niedostępna.
— Żądają ode mnie, bym się zrzekł tego, czego nie mam — myślał. — Czego nigdy już nie będę miał... I czego naprawdę nigdy nie miałem...
I znowu zjawiło się przed nim pytanie: — dlaczego?... Dlaczego Kate go nie kochała, dlaczego znienawidziła?...
Po raz pierwszy nie w jej charakterze, nie w jej umyśle i nie w jej sercu szukał winy, lecz w sobie. Czyż istotnie był takim potworem, takim nędznikiem?... Czyż byłby tak ślepy, by nie dostrzec tego, że jest złym człowiekiem, godnym jedynie pogardy i wstrętu?...