Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Trzy serca.djvu/335

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

stawić na próbę swoje stosunki przyjazne, a chce pan ryzykować moim szczęściem małżeńskim.
Wiadomość o literackich aspiracjach Goga rozbawiła Kate i nasunęła jej wiele ironicznych myśli, nie zajęła jednak jej uwagi na długo. Kate była całkowicie pochłonięta przygotowaniami do premiery. Nie opuszczała teraz żadnej próby w teatrze i dzieliła się z Tynieckim swymi poglądami na poszczególne sceny sztuki. Pod wpływem jej uwag Roger przerobił w ostatniej chwili niektóre dialogi i całe zakończenie aktu drugiego.
Dyrektor Zasiecki, reżyserujący sztukę, powiedział kiedyś:
— Powinna pani wziąć część tantiemy autorskiej.
— Największą dla mnie tantiemą — odpowiedziała — będzie powodzenie sztuki.
A powodzenie przepowiadali wszyscy: aktorzy, recenzenci teatralni, którzy czasami wpadali na próby, nawet personel techniczny.
Pewnego razu świeżo przedstawiony Kate aktor, który widywał ją codziennie w towarzystwie Tynieckiego na sali, a nie wiedział kim dlań jest Kate, powiedział jej:
— To prawdziwe szczęście dla autora mieć taką żonę, jak pani...
— Myli się pan — chciała sprostować Kate, lecz jej przerwał:
— Ach, proszę pani, ja bynajmniej nie mówię o pani urodzie, która uszczęśliwiłaby każdego męża, ale o pani znawstwie teatru. Od szeregu dni już zauważyłem, że każda pani poprawka podnosi wartość sztuki.
— Bardzo dziękuję panu za uznanie, — uśmiechnęła się Kate. — Ale nie jestem żoną pana Tynieckiego.
— Och, najmocniej przepraszam — skłonił się aktor. — Proszę mi wybaczyć, ale sądziłem...
Uśmiechnął się z galanterią i dodał:
— O ile jednak mnie mój zmysł spostrzegawczy nie myli, popełniłem tylko ten błąd, że wyprzedziłem fakty.
Zarumieniła się i czując to zaśmiała się głośno, by pokryć to niedorzeczne zmieszanie: